sobota, 8 marca 2014

Rozdział 10

Po chwili Chase pojawił się w progu, wzrok miał wbity w podłogę, jakby był nad czymś zamyślony. Gdy nas zobaczył, uśmiechnął się.
***
Zastanawiałam się o co chodzi. DD zszedł na dół, by sprawdzić czy wszystko działa jak należy. Tasha zrobiła nam podwieczorek, czyli galaretka z bitą śmietaną, a Chase'owi dała kisiel z czekoladą, bo on nie może jeść galaretki. Delektowaliśmy się prawię godzinę naszym posiłkiem, oglądaliśmy mecz Tyrani kontra Montag, cała nasza piątka kibicowała Montagom, tylko DD Tyranom. Były tak wielkie emocje, że Adaś strzelał laserami (dobrze że mieliśmy tarczę wchłaniającą laser), Chase oglądał mecz z sufitu, a ja gdy wrzeszczałam miałam za każdym razem inny głos. DD, Leo i Tasha nie zwracali na nasze dziwactwa uwagi, tylko umykali przed uderzeniem nogą lub spaleniem się laserem.
***
Jest źle, źle....
Nie mam pomysłu!!!!!
TOTALNIE!!!!!
Pomóżcie mi...