środa, 22 października 2014

Rozdział 16

...a po chwili chyba straciłem świadomość.
***
Nie wiem ile czasu minęło odkąd byłem nieświadomy, ale jak się obudziłem, znajdowałem się w jakimś łóżku. Za oknem niebo było jeszcze granatowe, ale chyba powoli zbliżał się świt. Kiedy próbowałem wstać z łóżka, zakręciło mi się w głowie. Poczułem jakieś ręce na klatce piersiowej, stanowczo popychając mnie z powrotem na poduszki. Nie miałem siły na opór, więc położyłem się z powrotem na łóżku. Popatrzyłem na osobę, która najwyraźniej przy mnie stała. Był to wysoki chłopak z brązowymi włosami. Miał zielone oczy, które kogoś mi przypominały. Kiedy chłopak odezwał się do kogoś poza moim zasięgiem wzroku, przypomniałem sobie kogo. Te przenikliwe i nienaturalnie zielone oczy Storm i Skip. Syreny. Poczułem gulę w gardle. 
N(ieznajomy): Cześć Chase. Jak się czujesz?
Ch: Fatalnie. A ty kim jesteś?
N: Jestem Marcus. Brat Storm i Skip. Ich z pewnością znasz.
Ch: T-Tak. Co się stało?
Marcus: Straciłeś przytomność, po tym jak przeszedłeś granice naszej krainy. Nie byłeś wtedy przystosowany do zmiany wymiaru.
Ch: Jesteśmy w innym wymiarze?
M: Tak jakby. Pewna ilość powierzchni została przystosowana do zasiedlenia przez syreny. To istnieje, prawdopodobnie od początku istnienia świata, ale ponieważ mieliśmy wszystko pod dostatkiem i niczego nam nie brakowało, to tam, u was, na lądzie nic o nas nie było wiadomo. Jednak od pewnego czasu, nasze "ziemie" tracą plony, woda robi się zanieczyszczona, a nawet ostatnio pojawiła się bomba - którą rozbroiłeś - więc musieliśmy postawić jakieś kroki i nie pozwolić na wymarcie naszego gatunku -pół-ryb i pół-ludzi.
Ch: Więc to... wyjaśnia nagłe pojawienie się obcych istot w morzach i oceanach.
M: Tak.
Ch: A dlaczego nikt wcześniej nie...
M: Widział nas? Nasza kraina to wasz tak zwany Trójkąt Bermudzki. Ludzie, ruszający tam, giną z powodu złych warunków atmosferycznych lub pożarcia przez rekiny lub olbrzymie kraby.
***
Napisałam na szybko, bo przypomniałam se że miałam wam dzisiaj go opublikować. Przepraszam.
PS. Sorry za wygląd tekstu <dośrodkowanie> ale coś się podziało i za nic w świecie nie chce się przestawić na normalne <wyrównanie do lewej>.

środa, 15 października 2014

Rozdział 15

...i potem znikł w głębinach razem z chłopakiem.
***
Wybiegłam zszokowana tym co widziałam, starając się nie zabić na schodach, szybko pojawiłam się na tarasie. Naprawdę koc, buty i bluza leżały na ziemi i wokół była rozlana woda. Już chciałam wskoczyć do wody, ale za nadgarstek przytrzymały mnie jakieś ręce. Zostałam pociągnięta do tyłu, znalazłam się w ramionach Adasia, u którego zauważyłam łzy na policzkach. Chwilę potem do nas przytulił się Leoś. Nigdzie nie widziałam ani Tashy ani Davenporta. W trójkę skuliliśmy się na podłodze zaraz przy brzegu i przykryliśmy pozostawionym przez Chase'a kocem. Siedzieliśmy w milczeniu, dopóki nie przyszła do nas Tasha. Musieliśmy wracać do domu, dochodziła północ i trzeba było iść spać. Jednak zanim położyłam się do nowego łóżka w nowym pokoju, poprosiłam Edka o sprawdzenie okolic wodnych i kontrolowanie tarasu, żeby w razie gdyby Chase wrócił można by od razu udzielić mu pomocy lub czego innego.
Oczami Tashy:
Nagle wszyscy zauważyliśmy ruch na ekranie. Chase zrzucił zbędne rzeczy i wskoczył do wody. Sekundę później Bree doskoczyła do schodów na górę, Adam i Leo natychmiast za nią pobiegli. Po chwili w kadrze ekranu pojawiła się dziewczyna, która stała chwilę zdezorientowana, ale chciała skoczyć do wody. Jednak zanim to zrobiła, Adam zdążył złapać ją za rękę i pociągnął do siebie, przytulił ją. Po chwili Leo do nich dołączył.
T: Ona go kocha.
DD: Kogo? Adama i Leona?
T: Nie, Chase'a. Nie możesz ich rozdzielić. Nawet jeśli go nie kocha, to przecież i tak są rodzeństwem.
DD: To dla naszego...
T: Nie kończ, proszę. Jestem dziennikarką i psychologiem. Umiem obserwować ludzi...
DD: Ja...
T: Nie przerywaj mi. Potrafię obserwować i zaobserwowałam pewne uczucia Bree i Chase'a wobec siebie. Może tego tobie nie okazują, innym także, ale nie chcą się rozdzielać.
DD: Więc co proponujesz?
T: Pójdźmy na kompromis. Chase'a nie wysyłasz, ale dajesz mu indywidualne szkolenie, a Bree będzie mogła dalej przy nim być. Adam także i Leo, który się już do nich przywiązał.
Dzieci siedziały na brzegu przykryte kocem, a ja z mężem poszliśmy na kompromis. Postanowiłam pogonić nastolatków do spania, wiedziałam że martwią się o Chase'a, ale nie mogą wiecznie czekać. Bree zanim poszła spać poprosiła Edka o monitoring tarasu i okolic przez całą noc.
Oczami Chase'a:
Wszystko słyszałem. Nie że podsłuchiwałem, tylko to była wolna sieć i zostałem do niej zaproszony. Chyba Edek to zrobił. Bez namysłu wskoczyłem wtedy do wody, właśnie rozmawiałem z Skipem i Storm, którzy pomogli mi dopłynąć do jakiegoś celu. Tak jak się spodziewałam była sama ciemność. Po kilku minutach dziwnie się poczułem, a po chwili chyba straciłem świadomość.