piątek, 25 września 2015

Notka (CZYTAĆ!!)

Zauważyłam, iż moje opowiadanie może idzie dalej, ale patrząc na daty stoi w miejscu, dlatego, postaram się pisać daty, na początek, byście wiedzieli, że np: nastąpiło przesunięcie, bo tak działa akcja, albo jeszcze co innego. Dlatego proszę was podajcie mi datę, którą "zaczniemy" nasze opowiadanie. Rozdział krótki bo tak.

poniedziałek, 14 września 2015

Rozdział 41

ma je w posiadaniu odkąd miał wszczepione chipy.
***
Adam i Bree wsiedli do helikoptera, zapięli pasu i pokazali kciuki, że są gotowi. Chase zajął się sterowaniem, a mapę elektrowni przesłał na ekran Marcusa i Ewli, by pomogli znaleźć najkrótszą drogę. Wszyscy byli zdenerwowani. Nowy sprzęt, nowi członkowie, problemy z prądem, brak pomocy Edka, który zawsze był bardzo pomocny.
Oczami Bree:
- Wszyscy gotowi do startu? -usłyszałam głos Chase'a w słuchawkach.
Pokazaliśmy mu kciuki. Chłopak oparł się o oparcie i chwycił konsolę w rękę. Powciskał jakieś guziki, poprzestawiał wałki i poczułam jak helikopter powoli się nagrzewa, a kiedy pociągnął konsolę w swoją stronę, śmigłowiec lekko się kiwnął i podniósł ociężale do góry.
- Robinson R44 wzniósł się nad lądowisko. Marcus otwórz lukę do wylotu. Adam sprawdź czy ekwipunek jest dobrze zabezpieczony, Bree przetrzyj obiektyw kamerki, nie widzę dobrze.
- Tak jest -Adam odwrócił się na tył, a ja starałam się polepszyć widoczność kamerki, przy okazji robiąc gest miłości, skierowany do Chase'a.
Zauważyłam, że na helikopter padły promienie światła, co oznacza otwieranie się luki.
***
Byliśmy właśnie podczas ostatniego lotu do elektrowni, po ostatnie cztery osoby. Powoli kończył się nam czas do wybuchu atomowego.
Chase ze swoim polem elektromagnetycznym załatwi barierę, by wybuch nie dotarł do miasta, jednakże, jest zbyt daleko, by objąć mniejszy obszar i uratować elektrownię. A tak to przynajmniej uratuje ludzi :D
Na ekranie u góry szyby widziałam Chase'a, który był niemożliwie zestresowany. Starałam się go uspokoić, jednak, niewiele to dawało. Nie przyjmował pomocy DD czy Marcusa, chciał to dokończyć sam.
- B-Bree, bądźcie gotowi, za dwie sekundy będzie lądowanie. Z kamery wnioskujemy, że jeden pracownik zasłabł, prawdopodobnie z powodu niedotleniania. Weźcie maski, dla nich i dla siebie, nie wiemy jaka jest zawartość tlenu w tym pom...mieszczeniu -usłyszałam w uchu drżący głos chłopaka.
- Przyjęłam. Adam słyszałeś -zgodnie z informacją Chase'a wylądowaliśmy- No to do roboty!
Wyskoczyliśmy z helikoptera, w ekspresowym tempie zakładając maski tlenowe. Dobiegliśmy do każdego po kolei i pomogliśmy założyć maski. Pomogłam Adamowi, chwycić nieprzytomnego pracownika, żeby mógł zanieść go do helikoptera. Dwóch już siedziało na swoim miejscu i mocowało się z pasami. Rozglądnęłam się wokół, odnalazłam ostatniego pracownika, którym okazała się być kobieta. Nie wyglądała dobrze, więc zarzuciłam jej ramię na swoje, chwyciłam za bok i pomogłam jej dojść. Podsadziłam ją na podłogę helikoptera i zapięłam ją. Zauważyłam, że patrzy za moje plecy z przerażeniem. Zerknęłam i aż zastygłam w bezruchu.
- Chase! Startuj!!! Już!!
Ściana za mną powoli była pochłaniania, była widoczna już dziura, wielkości mojej głowy.
- Bree!! Trzymaj się mocno! Otoczę was barierą, jednak nie gwarantuje maksymalnej ochrony! Nie spodziewałem się tego...
Nie tracąc czasu do namysłu, zatrzasnęłam drzwi i mocno się chwyciłam, Przez szybkę widziałem przerażone twarze nieznajomej kobiety i Adama, którzy nie mogli ruszyć się z miejsca, przez pasy, które Chase zablokował, żeby nie odpięły się podczas gwałtownego podmuchu.
Dla mnie czas jakby zwolnił. Dziura powiększała się wraz z mikrosekundami. Nagle przed moimi oczami pojawiła się niebieska powłoka, coś jak błękitna przezroczysta zasłonak przewleczona błyskotkami. Dotknęłam ją czubkami palców, nie przeszły na wylot, poczułam iskry i nagle uświadomiłam sobie, że czuję Chase'a. Tak jakby go dotykała, pulsowanie pod moimi palcami było w rytm jego serca. Delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, byłam spełniona.
Początkowo poczułam mocniejszy powiew powietrza, a po chwili, coś pociągnęło mnie w górę. Otworzyłam oczy. Elektrownia była pode mną, coraz mniejsza. Nagle rozległ się wybuch, dosięgnął mnie powiew wybuchu. Nagle poczułam, że pulsowanie przyspieszyło i migotało, jakby nie miało już siły. Rozległ się grzmot i przed oczami pojawiła się ciemność.
Oczami Chase'a:
Poczułem palce Bree na polu, jak na swoim ciele. Delikatnie mnie pieściły, wiedziałem, że czuje bicie mojego serca. DD zastąpił mnie przy konsoli, nie byłem w stanie kontrolować dwóch barier jednocześnie i przy tym sterować helikopterem. Na mniejszej barierce, poczułem lekki podmuch wznoszenia się w górę. Nagle w uchu usłyszałem hałas wybuchu i prawie straciłem kontrolę nad barierami. Straciłem równowagę i wylądowałem na kolanach, podpierając się rękoma, starałem się skupić, by pole było silniejsze. Marcus do mnie podbiegł i powoli posadził mnie między swoimi nogami, by móc mnie podtrzymać i wesprzeć. Straciłem poczucie dotykania mnie przez Bree i zacząłem panikować. Otworzyłem oczy i spojrzałem na ekran w okularach, które ciągle miałem na sobie. Początkowo nic nie widziałem, później pojawiło się niebieskie pole, którym było chyba niebo, a zaraz poi sekundzie pojawiła się przerażona twarz, z której, po chwili odpłynęła krew. Wybuch się skończył, nie groziło już nikomu niebezpieczeństwo. Wyłączyłem bariery, a adrenalina, która trzymała mnie w przytomności zniknęła, przez co po chwili pojawiły się czarne mroczki w moim polu widzenia. Zanim spadłem w ciemność, w kojącą ciemność szepnąłem:
- Ona mnie dotknęła...
Gdzieś tam w oddali słyszałem krzyki i poczułem klepnięcia na twarzy.
- Chase? Chase...
***
Wybaczcie, za totalną nieobecność, przez długi czas. Jeśli są jakieś błędy poniżej drugiego 3-gwiazdkowca, to wybaczcie, pisałam na szybko.
Jednakże powodem mojej nieobecności, jest (jakżeby inaczej) szkoła, jak wiecie jestem w 3 klasie gimnazjum, czeka mnie egzamin i te wszystkie inne drobiazgi. Zresztą teraz powinnam uczyć się do spr z boilcy i kartkówek z majcy i fizy, ale jak zobaczyłam maila z tegoz o to bloga o komentarzu "kiedy next?", powiedziałam chrzanić szkołe (najwyżej zarwę nockę) i biore sie za pisanie.

A ja taka głupia, że nie napisalam kilku rozdzialow w przod, kiedy mialam wolne (chociazby jakby pomyslec od koncz wakacji nie mialam wolnego o.O )