wtorek, 5 lipca 2016

Chwilowa strata i bohaterstwo

Biegł. Przez ciemny las. Środek nocy. W samym podkoszulku i krótkich spodenkach. Chyba się zgubił. Krąży wkoło w jednym miejscu. Jest przerażony. Nie wie co się dzieje. Jest sam, a przecież nigdy nie jest sam. Przecież zawsze towarzyszy mu mały towarzysz. Nie wie co robić. Ma zaburzenie orientacji. Coś jest nie tak. Jest zbyt cicho. Za cicho. To nie jest "las"...
***
Chłopak o kasztanowych włosach gwałtownie przebudził się ze snu. Siedział zaplątany w pościel, próbując uspokoić swój oddech. Wiedział, że właśnie śnił o swoim młodszym bracie. Odkąd zniknął, martwił się razem z rodziną i rozpatrywał różne najczarniejsze scenariusze. Wszyscy sądzą, że przepadł bezpowrotnie, ale on jeszcze wierzy. Czuje tą iskierkę w sobie i ona daje znać, że żyje. Adam chce zrobić wszystko, żeby ta iskierka mówiła prawdę.
***
Wysoka dziewczyna, z długimi do pasa, brązowymi włosami, siedziała przy stole, rozmyślając. Czekała na resztę rodziny, by móc wspólnie zjeść śniadanie. To już któryś kolei posiłek, kiedy jedno miejsce będzie wolne i przypominać, że nie są w pełni skompletowani. Nie może uwierzyć, że to najmłodszy z ich rodzeństwa pierwszy "opuścił" ich dom. Bree chce ruszyć w podróż, żeby znaleźć właściciela, tego wolnego miejsca.
***
Czarnoskóry chłopak, z włosami na jeżyka, siedział przy wyłączonym komputerze. Wpatrywał się w czarny ekran, żałując. Stracił go zanim zdążył się z nim pobawić. Jest zawiedziony, tym, że za każdym razem, jak chciał się z nim pobawić, on go odrzucał, uważając film czy grę za ciekawszą, niż jego młodszy brat. Dopiero od niedawna są rodzeństwem, ale kiedy go stracił, uświadomił sobie, że go kocha. Leon przysiągł, że jeszcze się pobawi z tym małym szkrabem.
***
Młody mężczyzna siedział w piwnicy. To w tym miejscu robił wszystko co tajne i uczył swoje pociechy. Obwiniał się, że przez te tajne projekty, jego najmłodsza pociecha może mieć problemy. Obwiniał się też, że ignorował jego potrzeby, skupiając się na starszych dzieciach. Brakowało mu jednak tego brzdąca, który był zawsze w gotowości, by choćby podać mu śrubokręt czy jakiś papier. On, jednak jak głupi, nie docenił tej małej pomocy. Donald Davenport poruszy niebo i ziemię, żeby spełnić jego potrzeby.
***
Kobieta o ciemniejszej karnacji, z brązowymi włosami do brody, leżała w łóżku. Wpatrywała się bezmyślnie w drugą połówkę łóżku, która jeszcze była ciepła. Kiedy się obudziła, jej męża już nie było. Myślała o jej nowych dzieciach, a konkretnie tym jednym, którego pokochała od pierwszego wejrzenia. Wspominała, jak w dniu poznania on, jak najszybciej biegł, żeby pierwszy ją powitać. Nie dość, że nie był pierwszy, w połowie drogi przewrócił się. Dała się we znaki jego wrodzona niezdarność. Zbyt szybko go straciła. Tasha Doley-Davenport podziela nadzieję, żeby zobaczyć jego uśmiech, który pojawia się nawet po upadku.
***
"Dotarł do mnie jakiś list, niby zaadresowany do mnie, ale było też twoje nazwisko. Uznałam, że to może mieć związek z twoim chłopcem. Dołączyłam list."
***
"Nagłe Wiadomości na TVN o godz. 15, jutro (czwartek)."
***
Cała rodzina, zestresowana, wyczekiwała tej przeklętej godziny 15. Nie wiedzieli czego się spodziewać. Chwytają się ostatniej deski ratunku. Jego już nie ma trzeci tydzień. Boją się, jak diabli, że jednak spełni się, któryś z ich czarnych scenariuszy. W telewizji właśnie leciała jakaś telenowela, kiedy nagle, kilka minut po 15, przerwali by nadać wiadomość z ostatniej chwili. Na ekranie pojawiła się ikonka wiadomości, a po chwili reporterka z mikrofonem, w gotowości. Kiwnęła głową i zaczęła mówić. Mówiła szybko i emocjonalnie, jakby bardzo przeżywa to co właśnie się dzieje.
- Witam w Wiadomościach z ostatniej chwili. Jestem na hali, gdzie są wszelakie skrzynie z różnych zakątków świata. Dzisiaj policja dostała wiadomość od stróżującego, że dzieje się coś niepokojącego. Kiedy dotarliśmy na miejsce, dowiedzieliśmy się, że ta skrzynia, przed którą stoimy, dostała dostarczona dzisiaj po godzinie 13. Wydobywają się z niej różne dźwięki, ale ochrona wspomniała coś, że wcześniej było głośniej. Policja "zbadała" skrzynię i podejrzewa, że tam są jacyś ludzie. O! Właśnie dotarł sprzęt strażacki, żeby otworzyć skrzynię. Przygotowywujemy się, żeby przekonać się co jest w środku -w tle otwierali dużą metalową puszkę- Otworzyli!! O mój boże...
Kamera pokazała środek skrzyni, w środku było pełno skurczonych postaci.
***
Jak się przyjrzeć bliżej, to były dzieci. Większość czarnej karnacji, reszta trochę jaśniejszej, tak jak mulaci. Wszystkie dzieci były owinięte w koce. Po kilka pod jednym. Miały ba sobie jakieś za duże ubrania. Dzieci raczej nie przekraczały 10 lat. Ratownicy,  wezwani na wszelki wypadek, weszli do środka i zaczęli wyprowadzać tych zdatnych do ruszania się. Kiedy wyciągnęli prawie wszystkich, zauważyli leżącą postać. Ratownicy szybko do niej podbiegli i sprawdzili czy oddycha. Był to chłopiec o jaśniejszej karnacji niż inni. Był przemarznięty, ubrany znacznie lżej od innych. Ciężko oddychał, więc szybko go wzięli na nosze i zawieźli do karetki. Kiedy byli w połowie drogi, wszystkie dzieci ich otoczyły.
- Co z nim?
- On żyje?
- To jest nasz bohater!
- On zajął się nami.
- Dzieci spokojnie. Zawieziemy go do szpitala, wy też tam pojedziecie. Narazie policja z wami porozmawia, dobrze? Musimy wiedzieć co tu robicie.
- No dobrze...
Karetka odjechała. A policja zajęła się przesłuchiwaniem dzieci, które potem zawieźli do szpitala.
***
- Witam was w Wiadomościach Wieczornych. Zaczniemy od wyjaśnienia dzisiejszej nadzwyczajnej wiadomości. Okazało się, że te dzieci zostały porwane przez handlarzy,a potem zostawione na pastwę losu, gdzieśw Rosji. Zostały znalezione przez Rosjan, którzy wysłali je do kopalń i zmuszali je do pracy. Następnie zostały przewiezione do Afryki i tam pracowały. Jeden z nich, najstarszy, jakoś się, z ich pracodawcami, dogadał i załatwił powrót do domu, czyli tutaj. Warto zaznaczyć, że najstarsy miał 10 lat. Dostali paczkę ubrań i koców, dzięki nim nie zmarzli tak bardzo w czasie rejsu przez Pacyfik. Wszystkie dzieci zostały opatrzone i zapewnione o bezpieczeństwie, na szczęście, nic poważnego im nie jest. Jest jednak jeden poważniejszy stan, aktualnie jest na OIOMie, jak się okazało to ten najstarszy. Z historii dzieci dowiedzieliśmy się, że "Drak", jak został nazwany, poświęcił swoje ubrania najmłodszemu dziecku, przez co został w samym podkoszulku i krótkich spodenkach. On również dopilnował, żeby wszystkim było ciepło i miło, czyli grzał rozcierając ich marznące ciała i zagadując do rozmowy. Chłopiec stracił przytomność tuż przed wylądowaniem skrzyni na miejscu. Aktualnie policja próbuje zidentyfikować dzieci i znaleźć ich rodziny. Teraz zostaną pokazane ich zdjęcia i prosimy o pomoc w znalezieniu im rodziny.
***
- Donaldzie! Patrz. To przecież Chase! O mój boże, jaki zmizerniały. Donald, zdzwoń na ten numer.
- Już zdzwonię... Halo? Dobry wieczór. Dzwonię w sprawie znalezionych dzieci. Jeden z nich jest moim synem. Chase Davenport. Tak. Ten "Drak". Tak. Dziękuję. Przyjedziemy najszybciej jak możemy. Dziękuję bardzo. Do zobaczenia. Dzieci! Jedziemy po Chase'a!!!
***
- Dostaliśmy właśnie informację, że właśnie odnalazła się rodzina naszego bohatera. Jest to Chase Davenport. Syn Donalda Davenporta, znanego nam wynalazcy i łącznika z FBI. Właśnie rodzina jest w drodze do szpitala. Została również zidentyfikowana większość dzieci...
***
Adam już wierzy w iskierkę i nie puszcza już swojego brata.
Bree cieszy zajęte krzesło podczas ich wspólnych posiłków, dopilnuje, żeby tak zostało.
Leon wielokrotnie pobawił się się z bratem i nie ma dość.
Donald spełnia potrzeby syna i przyjmuje jego pomoc przy pracy.
Tasha na codzień obserwuje jego uśmiech i opatruje jego rany.
***
Mam nadzieję, że dotrwaliście. One-shot, jest taki dziwny, zaczęłam pisać jak byłam śpiąca i w podróży (wtedy była chyba 1 czy 2 w nocy). Podróż trwała całą noc i trochę wtorku, więc proszę zrozumcie. Shot jest w takiej tematyce trudnej do określenia i w innym stylu. Może się wam spodobał. Mi sama fabuła się podoba, ale to jak to napisałam, a zwłaszcza ten moment z wiadomościami i później, już nie bardzo.

Dobranoc i do następnego

Ps. Jestem na obozie dwa tygodnie. Jak się coś pojawi, to się to pojawi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli masz jakieś pomysły, które mogłabym wykorzystać w opowiadaniu i chcesz, żeby pojawiły się tutaj, śmiało!