poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 39

Podczas obrotu wokół własnej osi zauważyła Chase'a podpierającego ścianę i z przekrzywioną głową przyglądającego się zakochanej parze. Ledwo co powstrzymała się od kolejnego pisku, który ułożyłby się w słowo "CHAASEE". Doskoczyła do niego i przytuliła, na co Chase podskoczył ze strachu. Rozległ się huk, który zwrócił uwagę zakochanych na ścianę, a dokładniej pod ścianę, gdzie Bree leżała na chłopaku, który pomimo bólu w prawej ręce, śmiał się wraz z dziewczyną. Jednak Bree jakimś sposobem zobaczyła grymas bólu pod tym śmiechem, po czym natychmiast zeszła z niego i zaczęła go przepraszać. Chase podniósł się do siadu i, aby uciszyć jego obiekt westchnień pocałował nieśmiało w policzek, co natychmiastowo odbiło się zaskoczeniem na twarzy nie tylko Bree, ale też Adama i Ewli. Chase zarumienił się, zaraz po tym jak zauważył, że wszyscy wpatrują się w niego.
- Chy-chyba... powinniśmy... iść... -wyjąkał.
- Tak idźmy już.
Wszyscy wstali, Adam pomógł wstać bratu, a kiedy dziewczyny wyszły, potarmosił go za włosy, na co Chase się oburzył. W końcu nie po to walczył z tymi włosami, żeby ktoś psuł jego pracę. Kiedy próbował jakimś sposobem przygładzić swoje koguty, ktoś chwycił jego nadgarstki i odsunął od włosów. Weszli do kuchni, pierwsi szli Adam z Ewli za rękę, a za nimi Chase, którego obejmowała Bree, przy okazji trzymając jego ręce z dala od włosów, na co chłopak się fochnął. Nie zauważyli, a za nimi wszedł DD, który nie wiedział jak zareagować na nowości miłosne.
Oczami Chase'a:
Weszliśmy do jadalni, a ja zrezygnowałem z walki z Bree, dlatego chwyciłem ją za rękę i poprowadziłem do stołu. Nie minęła chwila a Tasha, widząc nieobecność swojej najmłodszej latorośli, krzyknęła z pewnością budząc go ze snu i przywołując go do jadalni. Miałem nadzieję, że to nie obudziło reszty rodzinki, a tym bardziej Kirię, która musiała dużo odpoczywać.
- Dzień dobry - w progu kuchni pojawiła się postać, którą poznałem jako mojego starszego brata.
DD bez słowa chwycił krzesło przy ladzie i postawił obok mnie przy stole, zapraszając Marcusa na śniadanie.
-Dziękuję -poczekałem, aż klapnie sobie wygodnie na krześle, a kiedy już usiadł, zrobiłem to samo.
Jednak po chwili szybko wstałem i rzuciłem się do drzwi, zostawiając resztę rodziny w zdumieniu. Miałem wrażliwy słuch, więc słyszałem niepewne kroki na korytarzu. Rozpoznałem Kirię i Kostkę, który jej pomagał. Szybko do nich podszedłem, chwyciłem Kirię po ramię i wziąłem z rąk Kostki, który mnie zrozumiał i poszedł do jadalni. Po chwili usłyszałem szmer rozmów i dźwięk jakby szurania. Kiedy minęliśmy próg zauważyłem, że stół jest większy i dołożono dwa krzesła. DD i Adam pomogli Kiri usiąść na swoim miejscu, Tasha wraz z Bree były w kuchni, przygotowywały dwa nowe zestawy nakrycia i dorabiały tosty. Reszta zaś grzecznie siedziała przy stole. Dosiadłem się na miejsce obok Marcusa i zająłem miejsce Bree po mojej prawej.
Oczami Narratora:
Kiedy Bree weszła do kuchni z nową porcją tostów w jednej ręce, a w drugiej nakryciem dla nowo-przybyłych, zauważyła jak Chase dzielnie broni jej miejsca przed wścibskimi braćmi, używając do tego łyżeczki do herbaty, co było bardzo rozśmieszające. W końcu jednak Adam i Leo zrezygnowali z walki o miejsce i usiedli na swoje krzesła, zwłaszcza, że Tasha pojawiła się za swoją córką. Ewelina była w siódmym niebie, kiedy Adam usiadł obok niej i pocałował w policzek. 

2 komentarze:

  1. Piszesz super opowiadanie.Jest świetne!Masz kolejną komentatorkę.Życzę weny ;*
    /Anonimka

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakieś pomysły, które mogłabym wykorzystać w opowiadaniu i chcesz, żeby pojawiły się tutaj, śmiało!