poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 37

Coś do niej powiedział, ale nie zdołałam usłyszeć, co.
***
Oczami Chase'a:
Obudziłem się. Otworzyłem oczy, było ciemno. Popatrzyłem na zegarek, 00:45. Podniosłem się do pozycji siedzącej. Nie poczułem żadnego bólu w klatce piersiowej. Włożyłem zdrową rękę, czyli prawą, pod koszulkę piżamy i nie poczułem bandaży, które jeszcze przed zaśnięciem mi towarzyszyły. Na lewej ręce miałem jeszcze bandaże, ale mniejsze niż poprzednio, i na temblaku. Spuściłem nogi na podłogę i wstałem. Powoli podszedłem do drzwi, żeby -jak zauważyłem- nie obudzić Adama śpiącego na górnej części łóżka piętrowego. Wyszedłem na korytarz. Na korytarzu świeciły się delikatne lampki nocne, żeby jak ktoś szedł do łazienki, czy gdziekolwiek, nie został oślepiony, ani nie zabił się na różnych przeszkodach. Idąc do łazienki, mijałem drzwi do pokoju Bree. Nie mogąc powstrzymać ciekawości, najciszej jak się da otworzyłem drzwi i zerknąłem do środka. Moje oczy przełączyły się na podczerwień. Bree spała, a razem z nią Ewli. Przytulały się do siebie, jak to koleżanki. Zamknąłem drzwi i skierowałem się do łazienki. W łazience załatwiłem swoje potrzeby i umyłem zęby. Po zrobieniu tych wszystkich czynności, popatrzyłem w lustro. W odbiciu widziałem niskiego chłopaka z potarganymi włosami, na policzkach miał nie do końca zagojone rany w przydużej koszulce i krótkich spodenkach, które były na niego za duże. Lewą rękę miał na temblaku, a na prawej były widoczne blizny. Kiedy podniósł koszulkę do góry, zauważył jedną bliznę, największą. Przecinała klatkę piersiową, brzuch i znikała pod spodenkami, gdzie kończyła się na biodrze. Byłem półprzytomny patrząc na swoje smutne odbicie w lustrze. Nie zauważyłem, a w łazience pojawiła się Bree. Miała na sobie tunikę i leginsy, a na to nałożony długi sweterek. Podeszła do mnie i zauważyła to wszystko, czemu się przyglądałem dokładnie przez poprzednie 15 minut. Chwyciła moją prawą rękę, opuściła ją i wyciągnęła z jej uścisku koszulkę, którą miętoliłem, nawet o tym nie wiedząc. Stanęła przede mną zasłaniając mi moje odbicie. Uśmiechała się, nie potrafiłem odwzajemnić jej gestu. Podniosła wolną rękę, przyłożyła do mojego policzka. Przymiliłem się do jej ręki, na co pogłaskała delikatnie wierchem dłoni. Delikatnie się uśmiechnąłem, ledwo kąciki ust mi się podniosły, ale dziewczyna i tak to zauważyła. Przyciągnęła mnie do siebie i objęła, przytuliła mnie. Też ją objąłem wolną ręką. Popatrzyłem w swoje odbicie i widziałem uśmiechającego się chłopaka, który pomimo przeciwności losu, cieszy się życiem. Bree się odsunęła.
- Chase -powiedziała z dużym uczuciem- jak dobrze jest widzieć Cię stojącego o własnych siłach. Kocham Cię, wiesz o tym.
- Wiem, też Cię kocham -z mojego gardła wydarł się zachrypnięty i trochę przytłumiony głos.
Przybliżyliśmy swoje twarze do siebie, pocałowaliśmy się. Po kilku sekundach oderwaliśmy się od siebie. Wpatrywałem się w jej twarz, doszukując się jakiegoś innego uczucia, oprócz miłości, zaufania i radości. Kiedy otworzyła oczy, moje wątpliwości się rozwiały. Uśmiechała się szeroko, a po chwili jej uśmiech zrzedł, co dziwnie wyglądało w porównaniu z jej oczami błyszczącymi z radości, więc parsknąłem śmiechem.
- E ty! Nie powinieneś się przemęczać... Boże, po prostu jak dzieciak. No dobra koniec tego dobrego. Teraz WIO do łóżka!
Chcąc nie chcąc musiałem "dobrowolnie" pójść do łóżka. Cichaczem przemknąłem do łóżka, starając się nie budzić brata.
Oczami Bree:
Spałyśmy już w łóżku. Rodzice Eweliny zostali wezwani gdzieś w ważnej sprawie i musieli przenocować w jakimś hostelu, więc poprosili DD i Tashę, żeby Ewli mogła zostać u nas na jeszcze jedną noc. Była 0:50, kiedy obudziły mnie ciche kroki, były lekko ociężałe i miejscami szurały o podłogę. Tylko dwie osoby w tym momencie mogły tak chodzić, ale o to raczej nie podejrzewałam Marcusa, ponieważ spał w innej części domu i jak coś najbliższą łazienkę nie ma tu. Więc zostaje Chase. Kroki ucichły, przez kilka sekund jakby osoba się zastanawiała. Nie ruszałam się i nie otwierałam oczu. Drzwi się delikatnie otworzyły, nawet nie skrzypnęły, na podłodze obok łóżka pojawiła się smuga światła, na której pojawił się cień. Widziałam to spod zmrużonych oczu. Po chwili drzwi się zamknęły, szuranie się wznowiło, otworzyły się drzwi do sąsiedniego pomieszczenia, jakim była łazienka. Odsunęłam się delikatnie od przyjaciółki i podeszłam do szafy. W szafie, na drzwiach po wewnętrznej stronie miałam lustro i małą lampkę nad nim. Zapaliłam ją i przejrzałam się w lustrze. Włosy trochę pogładziłam, żeby nie sterczały w każdą stronę. Schyliłam się do szafy i wygrzebałam czarny sweter kardigan [do połowy uda -dop. aut.], do tego ubrałam jeszcze papucie w kształcie królika. Wyszłam z pokoju szczelnie zamykając drzwi. Zauważyłam światło wydostające się spod drzwi. Weszłam do środka i zauważyłam Chase'a stojącego nieruchomo przed lustrem. 

1 komentarz:

  1. Wspaniałe ^^
    Cale życie czekałam na ten rozdział ^^
    To.
    jest.
    piękne.
    I.
    czekam.
    na.
    nexta

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakieś pomysły, które mogłabym wykorzystać w opowiadaniu i chcesz, żeby pojawiły się tutaj, śmiało!